Jerzy Urban trzymający w dłoniach dwa sztuczne penisy przedstawia nimi teatrzyk kukiełkowy, a obrazujące niby je postacie mówią do siebie „Niech będzie pochwalony…”
Gdzie jest koniec i dno? Jak kończą ludzie lewicy? Przyznam, że po obejrzeniu tego filmiku powiem: nie wiem. Obrazoburstwo to za małe słowo, innych nie znam – bo nigdy nie myślałem, że jakikolwiek homo sapiens może coś takiego zrobić…
Reszta lewicy też nie lepiej:
– Środa utyskuje na wykształcenie rządu, choć nigdy nie zaprzecza o swojej rzekomej profesurze;
– Intelektualista Sierakowski myli media z medium, i z powagą debila patrzy w szklaną kulę szarlatanki;
– Trzeźwy Kwaśniewski zdradza umowy gentlemen's agreement, choć ich nie zawierał i wie, że są tajne;
– Cimoszewicz prosi rząd o publikację negocjacji z Airbusem, ale i bez tych dokumentów „jest głęboko przekonany, że ta oferta była korzystna dla polskiej gospodarki”;
– Zandberg płacze, że „dzieciaki wolą koszulki z Burym niż z Waryńskim”.
Nawet na Salonie odlot: Stary napisał, że Kaczyński dorównał Jaruzelskiemu.
Ludzi żal, ale dobrze, że widać odkryte kary…