Pani Środa myśli, że ludzie chodzą do KK, bo tam się dobrze gada. Ludzie chodzą do KK, bo tam się działa, pomaga i ratuje po podpowiedziach właśnie takich jak ona.
Lista chętnych do radzenia zawsze jest długa. Ileż to tuzów myśli napisało poradniki typu „jak zarabiać pieniądze” – spróbuj je od nich pożyczyć…
Prorocy, którzy – tak jak pani Środa – wołają „nie idźcie do Kościoła”, bo „Bóg jest wszędzie” nie dają alternatywy. Nie można iść do jakiegoś WSZĘDZIE. Bo jak rozumiem do pani Środy iść nie można, przynajmniej nie w większej grupie…
I słusznie mówiła wspomniana przez Środę Hannah Arendt, że „największą przyczyną zła jest bezmyślność”. To jest prawdziwe zło i zbrodnia. Jak można namawiać ludzi do odejścia od KK i powiedzieć „idźcie sobie wszędzie”, bo właśnie tam (wszędzie) jest Bóg.
Niestety to KK zbiera i przytula ofiary proroków pokroju pani Środy. Większość narkomanów, alkoholików, kobiety cierpiące po aborcji itp. – wszyscy, którzy uwierzyli, że czyny nie mają konsekwencji – i na te konsekwencje się nadziali, znajduje się w ośrodkach kościelnych. Z przyczyny prostej, bo innych nie ma. Fałszywi prorocy nie nurzają się w brudzie swoich owoców.
Ksiądz mówi: Nie idź do knajpy, są u nas spotkania, grupy modlitewne, dla ciebie i twoich dzieci, wyjazdy, rekolekcje, ośrodki pomocy – pomożemy ci, zrzuć ciężar grzechu.
Środa mówi: „Myślę, że czas na jakąś rewolucję”. Nie idź do kościoła.
Jak napisała Hannah Arendt „najbardziej radykalny rewolucjonista stanie się konserwatystą dzień po rewolucji”. I to jest sedno działań tych rewolucji: zastąpić rolę kościoła.
Jeszcze jednen cytat z Arend: „Z punktu widzenia polityki prawda ma charakter despotyczny. Jest zatem znienawidzona przez despotów, słusznie obawiających się konkurencji ze strony siły przymusu, której nie mogą sobie podporządkować”.
Wniosek jest prosty: Środa wcale nie uważa, że KK jest zły. Ona wie, że tam nie może rządzić – bo jest klasycznym przykładem despoty myślowej zorientowanej na rację.
Kościół też jest depozytariuszem pewnej racji, prawdy objawienia. Ale tym się różni od Środy, że pomaga i wcale nie uzależnia tej pomocy od uznania tej racji.
Człowiek na zakręcie nie potrzebuje tej czy innej ideologii tylko pomocy. Najczęściej natychmiast.
Gdyby człowiek był samowystarczalny w swojej mądrości nie szukałby ani religijnych ani poza-religijnych autorytetów. Radziłby sobie sam. Zamiana księdza na psychoanalityka czy wróżkę problemów nie rozwiąże. Rzecz w tym, kto z tej trójki naprawdę chce pomóc?